nudzimisię

Dzieci są specyficznym rodzajem graczy. Bywa, że bardzo emocjonalnie podchodzą do gry. Potrafią też doprowadzić rodzica do ciężkiej cholery, kiedy im się nudzi.

Pomysł na Grajdołek powstał w jesienne popołudnie. Deszcz bębnił o parapet, a moje pociechy snuły się po domu jak zombie, wymuszając dostęp do tabletu, telefonu lub chociaż kalkulatora. Byle był ekran i przyciski. Traciłem cierpliwość w szybkim tempie.

– A może zaprosimy znajomych z dziećmi? – zapytałem żony z nadzieją. – Dzieciaki pobawią się razem, dorośli w coś zagrają?

– Zostawisz dzieci same, potem domu nie poznasz. Jeszcze nie sprzątnęliśmy bajzlu z poprzedniego tygodnia, a ty chcesz dołożyć? Sił już nie mam – żona zgasiła mnie szybko i celnie.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wyciągnąć dzieci z domu. Tylko gdzie? Biblioteka, bawialnia, basen, palmiarnia – wszystkie pomysły już dawno wyeksploatowaliśmy. Na domiar złego deszczowa aura wysysała cała energię.

Pomyślałem, że takich rodziców jak ja jest pewnie więcej. Trzeba tylko znaleźć miejsce gdzie moglibyśmy się spotkać i dać dzieciom zajęcie.

Tak właśnie zrodziła się idea Grajdołków – spotkań dla dzieci i rodziców przy planszy. Podzielę się z Wami garścią doświadczeń, jakie wypracowałem przez kilka ostatnich lat. Może się przydadzą.

 

 

Miejsce

Ostatni Grajdołek zrobiłem na auli w Młodzieżowym Domu Kultury. Duża sala, wysoka, dobrze oświetlona. Pod jedną ścianą ustawiłem rząd stołów, pod drugą rozłożyłem materace. Takie z sali gimnastycznej. Po materacach można skakać, można się położyć, można zrobić gwiazdę i zagrać na leżąco. Stary dywan też jest dobry. Dzieci potrzebują ruchu.

Czas

Okres jesienno-zimowy jest najlepszy na takie spotkania. Kiedy robi się ciepło, rodzice wolą zabrać dzieci na plac zabaw lub do parku. Sobotnie listopadowe popołudnie jest idealne. Rodzice zrobili zakupy, dom ogarnięty, dzieci właśnie zjadły obiad i zaczynają się nudzić. A dzieci szybko się nudzą.

 

 

Gry dla dzieci

Najlepsze są gry z czasem rozgrywki 15 do 30 minut. Wiem, że niektóre dzieciaki potrafią się skupić, dłużej, ale na takim spotkaniu zwyczajnie jest za dużo bodźców. Tacierzyństwo nauczyło mnie cierpliwości, ale jak mi dzieciak przy czwartej grze z kolei, przerywa tłumaczenie zasad mówiąc „nudne, chcę coś innego”, to ciśnienie rośnie, mimo złej pogody. Wtedy najlepsze są gry, których nie trzeba tłumaczyć – proste, efektowne i zręcznościowe. Pitch car, Loopin Louie, Operacja czy Kraina lodów.

 

 

Gry dla dorosłych

Nie zapominajcie o rodzicach. Oni też chcą zagrać. Mają dokładnie tyle czasu, ile dadzą im ich pociechy. Na ostatnim Grajdołku złapaliśmy półtorarocznego Misia w połowie drogi na parter. Kiedy jego dzielna mama na moment się  obróciła, Misio skorzystał z okazji i nawiał. Na szczęście pełna pielucha trochę go spowolniła. Przygotujcie dla rodziców szybkie, sprytne gry. Sprawdzą się głównie karcianki lub kalambury. Ja korzystam z arsenału wydawnictw Nasza Księgarnia, Rebel, Egmont i 2 Pionki.

Coś efektywnego

Warto mieć na takiej imprezie coś przyciągającego uwagę. Kilka lat temu Stowarzyszenie Gambit razem z Miejską Biblioteką Publiczną przygotowały gry wielkoformatowe. Pędzące żółwie z pionkami z poduszek, Kingdomino z krasnalami ogrodowymi, Kotobirynt wielkości stołu. Takie gry wymagają wkładu finansowego, ale można zminimalizować koszty nadrabiając pomysłowością i własną pracą. A gry robią piorunujący efekt.

 

 

Dodatkowe atrakcje

Jeśli nie macie możliwości przygotowania gier wielkoformatowych zawsze możecie postarać się o dodatkowe atrakcje. Dogadałem się z instruktorkami z Młodzieżowego Domu Kultury. Jedna z pań podczas Grajdołków robi z dzieciakami kubki i rzeźby z gliny, potem je wypala w piecu. Druga pani uczy robić cuda z papieru. Kogutki, kartki okolicznościowe, origami. Znajdźcie takie osoby. To wcale nie jest trudne.

Gra z dzieciakami jest inna niż z dorosłymi. Trzeba pogodzić się ze zmianą gry w trakcie rozgrywki, zaakceptować zmiany zasad wprowadzane przez dzieci, a często mieć cierpliwość by grać w ulubioną grę kolejny raz i jeszcze raz. Ale warto. Jeśli będziecie konsekwentni, wychowacie sobie świetnych graczy. A wtedy każdy dzień będzie się zaczynał od „tato zagramy?”. Aż się Wam przeje.

 

 

Marcin Korzeniecki.

 

Poznaj Gambit. Dużo się u nas dzieje. A może z nami zagrasz? Spotkania w każdą środę w Gliwicach przy ul. Barlickiego 3 sala 33 (od 17.00 do 21.00)

Jeśli chcesz pogadać o graniu z dzieciakami, zapraszam na grupę. Wymieńmy się doświadczeniem – Grupa Stowarzyszenia Gier Planszowych Gambit

 

1