Rialto

Opowiem wam o gliwickiej lidze. Parę lat temu z MDK oddzieliła się grupa graczy, którym przede wszystkim nie odpowiadały godziny funkcjonowania planszowego koła. Ludzie Ci  zaczęli organizować spotkania prywatne w domach i grywać w piątkowe noce.  Tak noce, bowiem spotkania zaczynają się o 20.00, a kończą czasem nad ranem. Na lidze pojawił się ranking i dokumentowanie rozgrywek, pojawiła się punktacja i kwartalne wyłanianie zwycięzcy z wręczeniem statuetki najlepszego gracza sezonu włącznie. Najważniejszy na lidze jest jednak poziom. Od dawna podejrzewam, że niektórzy ligowcy mają w mózgi wbite procesory (które czasem jeszcze troszkę podkręcają), bo możliwości obliczeniowe mają chłopcy imponujące.

Czytaj dalej

Myrmes

Sala klubu planszowego w Młodzieżowym Domu Kultury w Gliwicach (MDK). Siedzimy przy Myrmes. Paweł tłumaczy cierpliwie reguły, Leszek zadaje durne pytania tylko po to żeby Pawła wyprowadzić z równowagi, Maciek się chichra, a ja usiłuję grę ogarnąć. Paweł od niedawna jest ojcem i cierpliwość mu się przyda. Wszyscy pomagamy Pawłowi tę cierpliwość ćwiczyć. Z boku siedzi Merry i łypie. Merry ma najfajniejszą pracę na świecie – jest opiekunką planszowego koła w MDK i ma za zadanie pilnować, żebyśmy się nie pozabijali.  Dlatego Merry łypie zawodowo.

Czytaj dalej

Ale dlaczego cycki?

Zawsze po skończonym spotkaniu w gliwickim kole gier planszowych czekam na Leszka, albo on czeka na mnie. Idziemy tą samą drogą do domu, to razem raźniej i pogadać można. I tak sobie gadamy. O planszówkach, o wydawcach, o dupie Maryni, o rynku planszówek, o tym dlaczego dupa Maryni jest taka sławna, o tym jak zaprojektować najlepszą grę planszową na świecie, odnieść sukces i nurzać się w sławie. Te powroty trwają czasami ponad godzinę, jak nam się gadka rozwinie.

Czytaj dalej