Facet w garniaku, śmiga na hulajnodze, pod koszulą prześwituje mu reaktor łukowy. Mija roześmiane dziewczyny w krótkich spódniczkach. Każda ma na plecach przypięte imponujące skrzydła motyla. Trzech spidermanów wymienia się numerami telefonów, a obok Abraham Lincoln kończy kanapkę. Każdy manifestuje swoją pasję bez stresów czy zahamowań. Kiedy w zeszłym roku pierwszy raz pojechałem na Pyrkon byłem zachwycony.
Długo mi zeszło, żeby dotrzeć na największy zlot dziwaków w Polsce. Tak dziwaków. Najpiękniejszych i najbardziej swobodnych, jakich w życiu spotkałem. Kolorowych, roześmianych i manifestujących otwarcie swoje zainteresowania. Zrozumcie, dwudziestoletniej dziewczynie o wiele łatwiej paradować w stroju mangowej bohaterki niż czterdziestoletniemu tatusiowi w zbroi kosmicznego marines. A na Pyrkonie był pełny przekrój wiekowy. Od kilkuletnich poprzebieranych dzieciaków do wieloletnich fanów science fiction. I wszyscy świetnie się bawili, nie słyszałem gwizdów, śmiechów, wytykania palcami. Ja sam wszedłem na Pyrkon z wszystkimi zahamowaniami i wstydami jakie może mieć podstarzały tatuś bawiący się fantastyką. Przyznam, że pierwszego dnia głupio było mi poprosić kogoś o pozę do zdjęcia. Tylko pierwszego dnia ? Drugiego właziłem już wszędzie gdzie działo się coś interesującego, ganiałem za ludźmi w oszałamiających kostiumach i strzelałem zdjęcia, aż do zapchania karty pamięci.
Pyrkon jest ogromny, kolorowy i przepełniony atrakcjami. Każdy tam coś znajdzie. Fan mangi, komiksów, cosplayu, rpg, gier video, miłośnik technologii, nauki i historii. A fan planszówek będzie zachwycony.
W pawilonie gier planszowych siedziałem dwa dni. Kilkadziesiąt stoisk z atrakcjami. Siadałem do gry, mijała godzinka, chciałem potem do ubikacji, ale obok zwalniało się miejsce przy super nowości. Wytrzymam, mówiłem sobie i wskakiwałem w nową grę, żeby nie stracić okazji. Pyrkon 2019 okazał się wielkim testem mojego pęcherza. Ale wygrałem!
Stoisko
Nasza Księgarnia – gry wyglądało jak tropikalna wyspa. Tam zanurkowałem w Głębię i od razu chciałem grę. Przy
Portal Games sadziłem warzywka w skandynawskiej szklarni (Reykholt),
Kraina Planszówek Egmont przywitał tetrisem na zjeżdżalniach (Fits), a w
Factory of Ideas Tomek pokazał mi trzecią część Century – Nowy świat. Z Tomkiem znamy się z łamów magazynu Świat Gier Planszowych, do którego obaj pisaliśmy. Na rozgrywkę we Władcę Pierścieni trzeba się było zapisać. Ogromne zainteresowanie. Poznałem tam ultrafana Portalu, który przykuśtykał z nogą w gipsie. Drobiazgi jak gips nie przeszkadzają, kiedy dzieje się tyle w jednym miejscu. Zmasakrowaliśmy bandę orków podróżując wspólnie przez Śródziemie. Potem, uciekając spod góry Fuji spotkałem przyjaciółkę z rodzinnego miasta. Dobre dwa lata się nie widzieliśmy i udało się dopiero w Poznaniu, na stoisku
Wydawnictwo Lacerta, przy grze Wolfganga Warsha. Pamiętam, że
Gry planszowe Lucrum Games promowało Newtona, nie dopchnąłem się. Moja osobista porażka, za to załapałem się na Rafę u
foxgames.pl.
Tyle dobrego działo się w Poznaniu w zeszłym roku. Mógłbym jeszcze długo opowiadać. W styczniu już rezerwowałem nocleg na tegoroczną edycję. Trzeba się naprawdę wcześnie uwijać, bo noclegi znikają błyskawicznie, im bliżej daty festiwalu.
Wirus przerwał wszystko. Pyrkon 2020 najpierw przeniesiono, potem odwołano. Tysiące fanów straciło naprawdę ważne wydarzenie. Nawet nie wyobrażam sobie jakie koszty poszły w piach. Taką imprezę opłaca się i organizuje z rocznym wyprzedzeniem. Dlatego, żeby Pyrkon nie upadł organizatorzy proszą o utrzymanie tegorocznych biletów lub kupno nowych na przyszłoroczną edycję. To trochę jak wsparcie społecznościowe – płacisz teraz za coś, co dostaniesz w przyszłości. A dwudziesta edycja Pyrkonu odbędzie się 14-16 maja 2021 roku. Bądźcie tam ze mną i wesprzyjcie Pyrkon. Bo warto.
Podobało się? To wejdź na facebook lub instagram i polub profil. Wysiłek niewielki, a dla mnie dużo radości. Prowadzę w Gliwicach stowarzyszenie Gambit. Może z nami zagrasz? Spotkania w każdą środę przy ul. Studziennej 6 od 17.00. (poza kwarantanną).