Dżungla

Podaj mi tego, no… dynksa! 

Ile razy zdarzyło Ci się zapomnieć słowa? Jeśli nie ćwiczysz pamięci, zaprzyjaźnij się z dynksami, tentegesami i cosiami, bo coraz częściej będą pojawiać się w Twoim słowniku. Chyba, że coś z tym zrobisz. A ja mam grę, która dobrze się sprawdzi przy ćwiczeniu pamięci. 

 

Słonko wstaje nad dżunglą

 

Wyobraź sobie świt, i promienie słoneczne, które oświetlają kolejne partie lasu. Promyki najpierw zaglądają na dół, gdzie znajdują olbrzymiego ślimaka na liściu lilii wodnej. Tuż obok z rzeki wynurza się kajman i prawie łapie za ogon harpię wielką. Z gałęzi zwisa anakonda niewzruszona całą sytuacją. Pewnie dlatego, że obserwuje tamanduę, swój przyszły obiad. Wyjec przerażony nadchodzącym atakiem, ostrzega głośnym wyciem, aż jaguar podniósł łeb z niepokojem. W samą porę, żeby zobaczyć ptasznika tuż przed swoim nosem.

Właśnie poznałeś część menażerii, która występuje w najnowszej grze Dżungla – wydawnictwa Nasza Księgarnia. 

 

 

Zajrzyjmy do pudełka

 

Pudełko jest spore, większe niż w standardowych grach Naszej Księgarni. Pewnie dlatego, że mieści sporą planszę. Plansza z jednej strony przedstawia widok dżungli w nocy, są tylko cienie drzew i zwierząt, na drugiej stronie zwierzaki są dobrze widoczne i jeszcze opisane. Czytając tą stronę planszy dowiedziałem się, że tamandua to mrówkojad z bardzo silnym ogonem. Potrafi na nim dyndać, zaczepiony o gałąź i wyjadać… No właśnie co może wyjadać mrówkojad? 🙂 

Oprócz planszy znajdziesz jeszcze w pudle stosik kafelków, które są jednocześnie puzzlami i elementami gry. Po złożeniu przedstawiają widok dżungli z wszystkimi zwierzętami. Jest też duża i czytelna instrukcja i drewniane pionki, wyglądające jak czapeczki krasnoludków. Pionki są wygodne w użytkowaniu zwłaszcza dla małych rączek, bo Dżungla jest grą dla maluchów.

 

 

Gdzie to było?

 

Od razu wyjaśnię: gra bazuje na mechanizmie zapamiętywania. Popularne memo zostało tutaj zaadaptowane w ciekawy sposób. Zakryte kafle gracze odkrywają pojedynczo, aż trafią na te z dołu planszy. Bo tam pierwsze dotarły promienie słońca. Jeśli masz już jakiś kawałek układanki na planszy, możesz budować na nim, czyli ułożyć puzzel z kolejnej partii lasu. I tak powoli odsłania się obraz dżungli. Na początku kafle z wyższych partii lasu odkładane są na bok i warto zapamiętać gdzie, bo przydadzą się w dalszej części gry. Jak ułożysz dół, wrócisz to tych górnych. Jeśli uda Ci się ukończyć jakieś zwierzę dostajesz tyle punktów, z ilu kafelków składał się dany zwierz. I nie ważne kto go zaczął, ważne kto skończył. Wynik zaznaczasz przesuwając swoją czapeczkę, to znaczy pionek, na torze punktacji.

Znajdziesz jeszcze kilka kafelków specjalnych dających dodatkowy ruch lub zabierających kolejkę. Warto pamiętać gdzie są odkładane, żeby nie nadziać się niepotrzebnie na te negatywne. Jest wśród kafli specjalnych jeden wyjątkowy. To skok. Pozwala on graczowi, który sobie nie radzi, wskoczyć pionkiem na grzbiet najbliższego przeciwnika. Teraz, jeśli przeciwnik będzie zdobywał punkty, Ty przejedziesz się razem z nim “na barana”, aż do momentu, gdy trafisz na lianę przegradzającą tor punktacji. Wtedy twój pionek spada i zostaje na wcześniejszym polu.

 

 

Wyjątkowość

 

Niby zwykłe memo, a jest w tej grze sporo elementów, które czynią ją wyjątkową. Ilustracje Marcina Minora robią niesamowity klimat. Jest egzotycznie i trochę bajkowo. Układanie obrazka od najniższych do najwyższych rzędów w pomysłowy sposób wykorzystuje mechanikę zapamiętywania. Samo układanie jest frajdą, zwłaszcza dla wielbicieli puzzli. Nic dziwnego, że Dżungla została nazwana puzzlogrą. Możliwość podróżowania na cudzym grzbiecie (znana choćby z Pędzących żółwi) dodaje grze pikanterii, a żeby nie przeholować, są liany. I jeszcze skok, genialny kafelek, jak grasz z maluchem, który jeszcze nie radzi sobie z zapamiętywaniem. Wystarczy, że malec pilnuje skoku i dzięki temu nie odstaje w tyle. W wieku pięciu lat przegrana kończy się łzami, a nie takich emocji oczekujemy po grze, prawda?

 

 

Cena

 

Na stronie Naszej Księgarni cena za grę wynosi niecałe 75 zł. Możesz pomyśleć, że trochę dużo za planszę i stos kafli, ale…

W supermarkecie widziałem gry memo, bez ciekawych pomysłów, w małych pudełkach za 25-35 zł.

Wartość gry zależy od ilości rozegranych partii. Im więcej grasz, tym masz większe przekonanie, że warto było grę kupić. Przez wakacje Dżungla była u mnie grana kilkadzieścia razy. I ciągle wraca na stół. Lub na podłogę 🙂

Dzięki informacjom na odwrocie planszy gra ma walor edukacyjny. I bardzo podoba mi się, że nie sięgnięto po klasyczne zwierzaki, jak lew, żyrafa i hipopotam, tylko te mniej znane lub nawet przerażające (ptasznik brrr).

Ostatni argument – znalazłem w sklepach grę w przedsprzedaży za niecałe 50 zł. 

I jak przekonałem Cię?

A jeśli często pograsz z dzieckiem, wyćwiczysz pamięć i jest szansa, że z Twojego słownika znikną tentegesy, dynksy i cosie. Zastąpią je kajmany, harpie i tamanduy 🙂

 

 

Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za podesłanie gry do recenzji.

Jeśli spodobał Ci się tekst, polub gambitowy profil na facebooku i instagramie. Będziesz miał dostęp do bieżących informacji, bo publikuję krótkie notki niemal codziennie.

A jeśli będziesz w Gliwicach, wpadnij zagrać. Każda środa, od 17.00 w centrum GCOP przy ul. Studziennej 6.