Karcianki na lato

Jest gorąco, skończyła się szkoła, praca co prawda nie, ale człowiek odlicza dni do kolejnego weekendu. Byle w piątek skoczyć na miasto, byle w sobotę pojechać nad wodę, a niedzielę spędzić na grillu.

Hola, hola, jesteśmy przecież graczami. Można ruszyć w miasto, można nad wodę, ale w torbie musi być gra. Najlepiej jakaś mała karcianka, a wydawnictwo Lucky Duck Games wydało ich kilka. Opisuję gry poniżej, na końcu szeregując w moje prywatne top 3. 

 

Esy Floresy na piątkowy wieczór w knajpce

 

Piątkowy wieczór. Siedzę w knajpce ze znajomymi, po drugiej stronie stołu ona. Przyszła z koleżanką, czasem na mnie spojrzy, czasem się uśmiechnie. Jak ją zagadać? Mam karciankę o kwiatach, może da się namówić? A jak się jej spodoba, na 100% się zabujam. Taki scenariusz może się wydarzyć, jak masz Esy Floresy w kieszeni.

Najlżejsza gra z prezentowanego zestawu i najbardziej losowa. Na kartach są pięknie malowane kwiaty w różnych kolorach, serduszka (punkty zwycięstwa) i specjalne zasady punktowania. Każdy dociąga dwie karty, jedną zakrywa, drugą zostawia odkrytą i taką propozycję przedstawia sąsiadowi po lewej. Sąsiad albo bierze to co widzi, albo niespodziankę w ciemno. Druga karta trafia do gracza rozgrywającego. W ten sposób każdy tworzy zestaw kart kwiatów, a na koniec rundy odsłania te sekretne i rozpatruje specjalne efekty.

 

 

Urbanista – sobota nad wodą

 

Budowanie miasta nigdy się nie nudzi. W Urbaniście zbudujesz miasto z kart, planując dzielnice handlowe, parki, przemysł i mieszkaniówkę. Staraj się łączyć obszary w jak największe kompleksy i spróbuj planować tak, by wyciągnąć jak najwięcej punktów, realizując zadania specjalne. Uważaj na drogi, każda zabiera Ci punkt, więc najlepiej mieć ich mało i jak najdłuższe. W każdej rozgrywce realizujesz zadania z 3 wylosowanych kart, a z pozostałych 15 budujesz miasto. 

Urbanistę można rozłożyć na kocu. Gra kooperacyjna dla maksymalnie czterech graczy, zmusza do myślenia. Nie ma losowości, należy planować kilka rund do przodu i ciągle liczyć punkty. Gra narzuca poprzeczkę punktową, a są w projekcie elementy, które punkty zabiorą. Robi się z tego bardzo regrywalna, ale dość wymagająca łamigłówka, najlepsza dla jednego gracza. Przy większej grupie najbystrzejszy planista może zdominować innych i narzucić im styl gry.

 

 

Pionierzy na niedzielnego grilla

 

Podobnie jak w Urbaniście tu też tworzysz układ z kart. Będziesz składać jak największe prerie, rzeki, góry lub równiny i jeszcze postarasz się zrealizować zadania. A to trzeba wodę krowom zorganizować, albo przeszmuglować piwo, czasem zorganizować napad. Nie łódź się, przygody kowbojskiej tu mało, po prostu układasz kolejne symbole w odpowiedniej konfiguracji. Jeśli lubisz trenować wyobraźnię przestrzenną, odnajdziesz się tu bez problemu.

Kowboje są grą konfrontacyjną i dwuosobową. Znajdź partnera i zróbcie szybką partię zanim ciotka wciśnie w ciebie kolejną porcję kiełbasy z grilla. Może poczujesz się przez chwilę, jak prawdziwy kowboj przy ognisku? Gra działa na podobnych zasadach jak Urbanista i również jest dość wymagająca. Nie ma problemu z regrywalnością. Każda karta to inne zasady punktowania, do rozgrywki wybierasz trzy karty punktujące, z pozostałych piętnastu tworzycie swoje obszary, więc możliwości sporo. Jest też wariant solo z dedykowanymi kartami. Gra solo jest trochę bardziej złożona, ale satysfakcjonująca.

 

 

Czas na na podium i moje subiektywne opinie.

Na III miejscu znalazł się Urbanista. Świetna, regrywalna gra z prostymi zasadami i niezłą głębią, ale wymaga liczenia punktów co turę jeśli chcę wygrać. Gdy gram z kimś mądrzejszym, szybko zaczynam słuchać jego rad, dlatego największą kontrolę mam w grze solo. Na kocyk wolę jednak mniej wymagające tytuły.

Miejsce II zajęli Pionierzy, którzy mimo podobnego mechanizmu rozgrywki jak w Urbaniście, są grą lżejszą. Pewnie dlatego, że nie mierzę się z poprzeczką punktową, a żywym przeciwnikiem. Zawsze liczę, że trafię na słabszego 🙂 Doceniam za szybkość rozgrywki i mnogość kombinacji.

Na miejscu IEsy Floresy za lekki styl, element blefu i ładne ilustracje. Wiem, że wyniki mogą być nieprzewidywalne, a zwycięstwo bywa przypadkowe i nie przeszkadza mi to. Składam prywatne mikro kombo i cieszę się jak będzie lepsze niż u innych graczy.

W serii gier karcianych wydawnictwo Lucky Duck Games wydało jeszcze Samotną wyspę, grę, która do rozgrywki nie potrzebuje stołu, bo karty przekłada się z jednej ręki do drugiej. Samotna wyspa, mimo trybu kooperacyjnego i konfrontacyjnego, podobno najlepiej sprawdza się w wariancie solo. Solo nie jest moim ulubionym trybem, dlatego odpuściłem sobie przygody na wyspie.

Dziękuję wydawnictwu Lucky Duck Games za przesłanie gier do recenzji.

 

Jeśli spodobał Ci się tekst, polub gambitowy profil na facebooku i instagramie. Będziesz miał dostęp do bieżących informacji, bo publikuję krótkie notki niemal codziennie.