Pikti
Czy wszyscy się zgadzamy, że kapok jest głównie z plastiku? Pomyślisz, co ma kapok do gry planszowej? Co to w ogóle za pytanie? Przedstawiam grę, gdzie zadawanie takich pytań nikogo nie dziwi.
Autorem tekstu jest Sylwia, która należy do Stowarzyszenia Gier Planszowych Gambit.
Pikti. Niepozorna karcianka, która składa się z pytań i obrazków . Z bardzo dużej ilości pytań. Z jeszcze większej ilości obrazków. Schowana w fajne, kompaktowe pudełko, kryje w sobie prostą instrukcję i dwa stosy kart: z obrazkami i z pytaniami. Do grania potrzebujemy kawałek stołu lub podłogi i kilku osób. Nawet niechętni szybko się przekonują. Pytania padające jedno po drugim i odpowiedzi, które nie przyszłyby na myśl nikomu w innej sytuacji, są bardzo intrygujące.
W grze Pikti chodzi o to, aby jak najszybciej pozbyć się wszystkich kart z ręki. Mamy do wyboru kilka wariantów rozgrywki, w różnych poziomach trudności. Najłatwiejszy z nich – każdy dostaje na rękę po pięć dwustronnych kart z obrazkami, jedna osoba czyta pytanie z karty pytań. Trzeba znaleźć na ręce kartę z obrazkiem, który spełnia warunek i pozbyć się go szybciej niż inni, rzucając na stół. Kto pierwszy, ten lepszy. Proces powtarzamy aż komuś zabraknie kart na ręce. Im mniej kart tym trudniej – mniejszy wybór obrazków. I później są dywagacje, czy mikrofalówkę można znaleźć w garażu? A czy jagody trzymamy w portfelu?
Modyfikacją, która z pewnością zwiększy poziom trudności w grze jest czytanie dwóch pytań. Obrazek musi spełniać oba warunki. Inny wariant to znalezienie takiego obrazka, który jeden warunek spełnia, a z drugim jest sprzeczny.
Pikti to jedna z tych gier, w które można grać naprawdę na wiele sposobów. Możemy zarówno cieszyć się z rozrywki według zasad opisanych powyżej, a możemy je modyfikować, odwracać i zmieniać. W zależności od tego, czy gramy w towarzystwie zaawansowanych graczy, przedszkolaków czy z dziadkami – na pewno znajdziemy wariant, który będzie odpowiadał każdemu.
Obrazki na kartach są duże, wyraźne i podpisane. Pytania mamy na białym i czarnym tle. Pudełko wyposażone jest w kartonową wypraskę, dzięki której karty trzymają się względnie uporządkowane. Jak dla mnie, znajduje się w nim trochę za dużo powietrza. Minusem są też podpisy pod obrazkami. Przez to, że obrazki są podpisane, ogranicza się kreatywność. Nie zawsze pasuje też coś do kategorii, czasem trzeba zmienić pytanie. Nie jest to jednak nic co by tę grę dyskwalifikowało.
W mojej opinii gra ma ogromny potencjał. Będzie świetnym przerywnikiem dla cięższych tytułów. Nadaje się też na rozkręcenie imprezy i rozruszanie towarzystwa. I to bez różnicy, czy jest to studencka impreza w akademiku, czy spotkanie koła gospodyń wiejskich. Według wydawcy, gra jest przeznaczona dla osób od ośmiu lat. Po lekkich modyfikacjach zasad świetną zabawę miały pięciolatki. Na pewno sprawdziłaby się wersja “dla dzieci”.
Wytłumaczenie zasad zajmuje mniej niż minutę, a potem tylko rozdanie kart i można zaczynać. Czy dany obrazek spełnia warunek z pytania, jest ostatecznie uznawane przez graczy. Wychodzi spora interakcja, pojawiają się zabawne dyskusje. Nie ma miejsca na nudę. Kilkanaście minut i duża dawka śmiechu, która powoduje, że chce się w to grać raz za razem. Pytań i obrazków jest dużo. Nawet jeśli są już wszystkie poznane, inna jest konfiguracja kart na ręce. No i można modyfikować zasady gry. Jeżeli lubisz szybkie karcianki na refleks i spostrzegawczość, to Pikti na pewno Ci się spodoba.
Hej tu Marcin, nie byłbym sobą, gdybym nie dorzucił paru zdań. Sylwia stwierdziła, że podpisy pod obrazkami ograniczają kreatywność. Ja uważam, że są konieczne. Niektóre z pytań wymagają rzucenia na stół karty przedstawiającej przedmiot mający konkretne litery w nazwie. Podpis rozwiewa wątpliwości i likwiduje spory. Jestem z tych praktycznych, lubię podobne rozwiązania. Kiedy przeczytałem instrukcję do Pikti, stwierdziłem, że to gra nie dla mnie. Za szybka i za prosta. No nie poradzę, lubię euro 🙂 Potem siedliśmy w Gambicie z towarzystwem i… rozpracowaliśmy kilka wariantów Pikti za jednym posiedzeniem. Było śmiesznie i głośno. Proste gry mają swój urok, ale musisz mieć dobrą grupę do zabawy. Myślę, że Pikti będzie lepiej sprawdzać się wśród młodszych graczy, np. dzieci. Ci starsi, jeśli lubią gry podobne do Dobble, też się pobawią.
Dziękuję wydawnictwu Trefl za podesłanie gry stowarzyszeniu Gambit.
Jeśli podoba Ci się to co robię, polub gambitowy profil na facebooku i instagramie. Będziesz miał dostęp do bieżących informacji, bo publikuję krótkie notki niemal codziennie.
A jeśli będziesz w Gliwicach, wpadnij zagrać. Każda środa, od 17.30 w centrum GCOP przy ul. Studziennej 6.